Nie wiem co jest prawda, a co nie. Mam wrazenie, ze wiekszosc mediów popadla juz w skrajnosci jesli chodzi o tzw. clickbaity. Ten sam magazyn potrafi raz napisac, ze cos jest biale, a za chwile, ze jednak czarne. I nie mówie tu o jakichs blogach.
Reklama dzwignia handlu
Dzis nie wiadomo co sie sprzeda. Próbujemy na rózne sposoby trafiac w gusta klientów, co rusz zmieniajac strategie. Wszyscy to robimy â?” nie tylko w uslugach ale tez jako ludzie. Instynktownie chcemy dac innym to, czego oczekuja.
Niestety targetowanie swojej sprzedazy doprowadza niekiedy do pewnych niescislosci, niejasnosci, wrazenia oszustwa. Staramy sie przypodobac, zamiast zdobyc cos swoimi wlasnymi zaletami. Nie jestem zdziwiony, bo proceder stosowania kontrowersyjnych tytulów w celu wytworzenia konkretnej kolejki na stronie to standard w dzisiejszych czasach. Jednak strony, redakcje, magazyny, które chca uchodzic za powazne, powinny sie tego wystrzegac.
Temat zre
Facebook i Apple w ostatnim czasie dzialaja najglosniej. Podczas amerykanskiego SuperBowl wszystkie magazyny technologiczne (i nie technologiczne) zalaly nas informacjami o karygodnym zachowaniu Tima Cooka, który nie potrafi zrobic zdjecia iPhonem. Niektóre nawet udowadnialy na tej podstawie, jak slaby jest ten sprzet. Tytuly krzyczaly o skandalu, o przewracajacym sie w grobie Jobsie, o rychlej rezygnacji z pozycji CEO… A prawde mówiac, sprawa ta nie miala najmniejszego znaczenia. Cook zrobil zdjecie w ruchu i mu nie wyostrzylo. Slabe swiatlo, ogromny ruch… Lustrzanka trzeba by sie bylo ustawiac, o komórce nie mówiac. Jednak slowa â?Skandal w Appleâ?T, â?rezygnacja prezesa Appleâ?T, â?Najslabszy aparat za 3tys. zlotych’ sprzedawalo sie swietnie. Skrajnym przypadkiem byl pewien popularny â?blogâ?T technologiczny, który sam nie mógl zdecydowac sie, jaka jest wlasciwie jego opinia. Jednego dnia jeden z redaktorów napisal o wielkim skandalu, a kiedy spotkalo sie to z dezaprobata czytelników, nastepnego dnia inny redaktor napisal, ze to w sumie nic wielkiego. Potem chowali sie za formula strony, ale… Ale pachnialo brzydko. Nieestetycznie. Przeczenie samemu sobie, rzucanie koledze klód pod nogi, zwiekszanie kolejki na stronie.
Potem byl iPhone SE, o którym pokrótce bylo pisane i w tym dziale. Jednak nie od razu â?” chwile odczekalismy, zeby opadl kurz, zeby to przemyslec. A w internecie znowu to samo â?” skrajne opinie, wielkie hasla â?” wszystko dla pieniedzy.
I znowu…
Pisze to, bo tak samo oszukany czuje sie dzisiaj. Facebook F8. Jesli nic wam to nie mówi, to konferencja, która odbyla sie niedawno i na której zapowiedziane zostaly plany na najblizsza przyszlosc firmy. A takze na dalsza. Przyszlosc ogólnie.
Wbrew pozorom F8 bylo bardzo waznym wydarzeniem. Przede wszystkim otrzymalismy zapowiedz rozciagniecia zasiegu Facebooka do granic, rozwiniecie messengera i instagrama, mocne inwestycje w VR i AR. Otrzymalismy zapowiedz stworzenia z Facebooka czegos jeszcze wiekszego, wlasnego systemy operacyjnego. Wizje przyszlosci. Dobrej czy zlej? Nie wiem. Innej.
Nie o samym F8 chce jednak mówic. Reportaze i opinie znalezc dzis mozna wszedzie, polecam szczególnie zagraniczne zródla. Chodzi mi o te cholerne clickbaity! Kilka dni temu, moze w zeszlym tygodniu, natknalem sie na polski tekst o slabej sytuacji Facebooka. Mówil on, ze ludzie mniej udostepniaja, ze uzytkownicy odchodza od platformy i przechodza na bardziej â?zyweâ?T aplikacje, ze przez lata Facebook nie byl w stanie wyrobic sobie wlasnej drogi i dzis stracil kontakt z rzeczywistoscia i z osobami obecnymi na nim. Gloszono koniec Facebooka. Oczywiscie tekst znalazl sie w najpopularniejszych â?” bo przeciez na Facebooku spedzamy tak duzo czasu, ze zabranie nam go byloby czyms okropnym.
Wczoraj natomiast, w tym samym magazynie, ukazal sie tekst pochwalny â?” jak to Facebook inwestuje w przyszlosc, w technologie, jaki ten ich komunikator doskonaly. Peany. Psalmy. Chwalmy Facebooka! Niech zyje Facebook!
A ja znowu poczulem sie oszukany. Bo kto jak kto, rozumiem biznes, rozumiem jak to dziala, rozumiem chec zarobku, ale nie za wszelka cene. Na cos trzeba sie zdecydowac: albo sprzedajemy wartosciowe tresci, albo reklamy. Zarabianie kosztem czytelników, to okazywanie im braku szacunku. Takie jest moje zdanie, od tego jest shoutbox. Przynajmniej tutaj mamy jasnosc.